***

" ... I bardzo lubie sluchac noca gwiazd. To tak jak piecset milionow dzwoneczkow... "

środa, 31 października 2012

dziewczyny tworza :)

dzis troszke tworczosci moich dziewczynek :) glownie zosi, choc nie chcialabym jej faworyzowac, wiec obrazki emilki rowniez pokazuje, tym bardziej, ze ona sama byla z nich bardzo dumna :)

laurka dla Pani Karoliny :)



laurka na Dzien Nauczyciela


obrazek dla Pani Beatki - bez okazji


pocztowka mojemu wujkowi:


podpisy w laurce dla pan przedszkolnych :)


no i zapowiadana tworczosc emilki - co autor mial na mysli? :)



poniedziałek, 8 października 2012

spokojne noce, szczęśliwe dni :)

Dzieci potrafią doprowadzić do szału. Dzieci wymagają anielskiej cierpliwości. Dzieci są kochane i mają takie pomysły, że dorośli mogą im tylko pozazdrościć :)
Mam dwoje dzieci. Dwie dziewczynki. Jakże różne dziewczynki.
Zosia od małego była buntowniczką, taką "chłopiarą" z charakterem. Nosiła chłopięce ciuchy, bawiła się samochodami, pociągami, samolotami. Dopiero jak poszła do przedszkola dowiedziała się od koleżanek o mocy koloru różowego, o księżniczkach, o lalkach barbie... 
Emilka jest inna. Emilka ma dwa latka i od dawna ma w sobie miłość do wszelkich lal, miśków, kotków i zajączków. Emilka kocha wszystko co da się przytulać. 

Ostatnio Zosia oglądała bajkę, w której był taki dialog:

" - już wiem co zrobimy!
   - coooo??? masz jakiś plan????
   - nie. planu nie mam, ja mam coś więcej - ja mam urok osobisty!!! "

Emilcia ma urok osobisty, ale Emi ma też zawsze plan.
Gdy szykujemy się spać zawsze wie kto lub co wędruje z nią do łóżka. Dokładnie tłumaczy, że Emi idzie spać i lala... i misio... i drugi misio... i druga lala, trzecia, czwarta... i foczka, i zajączek i kotek....
Czasem położy tak dużo lal i przytulanek, że sama stwierdza, iż dla Emi nie ma miejsca. Czasem ma inny plan... Niedawno po kąpieli oznajmiła wszystkim, że dziś z nią śpi... mata antypoślizgowa :) Tłumaczenie, prośby, groźby... nic. Moje dziecię zasnęło przykryte gumową matą!!! Co gorsza, gdy ją zabrałam, w nocy był płacz tak okropny, że mata musiała wrócić do łóżeczka...
Innym razem nakładając jej piżamkę stwierdziłam, że trzeba obciąć metkę - żeby nie drapała. I co? I oczywiście metka musiała iść z Emi spać. Kolejny wieczór, moja córeczka zasypia i nagle wstaje, idzie do pokoju i szuka.... szuka... szuka... Mówi coś czego nikt nie może zrozumieć... Ale jako, że matki mają to coś co się nazywa intuicją - wiem już, że szuka METKI! Oczywiście znalezienie wczorajszej metki graniczy z cudem, wiec ucinamy kolejną z bluzki mamy i dziecko szczęśliwe zasypia....
To trwa już dwa tygodnie prawie. Bez metki nie uśnie. Z metką śpi długo, spokojnie... A wyspana, wypoczęta  ma szczęśliwe dni :)

I wszyscy są zadowoleni :) 






czwartek, 5 stycznia 2012

anielsko...



tak sobie mysle, ze mialam pokazac sukienke jaka uszylam zosi na jaselka... moja "krwawica" - bo szylam tak jak nie powinno sie nigdy szyc - na czas, ostatniego dnia, do tego z platajacymi sie dziecmi pod nogami, co chwile "pic, siku, jesc, gdzie kredki, gdzie lalka, gdzie smoczek... ona mnie nie puszcza, ona popycha, ona zabrala klocki, ksiazke..."
tatus sie nie spisal - nie podarowal mi spokojnego wieczoru bez dziewczynek...


ale sukienka jest. jest jaka jest, wiem ile ma niedociagniec, gdzie krzywo, gdzie wisi nitka, gdzie...
no wlasnie - zosia urwala na probie rekawek... tak tak, nie docenila poswiecenia matki, naderwanej nocy, nerwow... urwala, bo stwierdzila (jak zwykle), ze nie da sobie pomoc, ze sama zdejmie sukienke po probie, a potem stwierdzila w zlosci, ze mama za mala uszyla, skoro "na sile" anielska suknia nie chce zejsc :(


mimo wszystko ciesze sie, ze zosia miala wyjatkowa sukieneczke, bo bardzo chcialam jej uszyc...
i co wazne - a moze i najwazniejsze - to pierwsza sukienka jaka w zyciu uszylam :) kiedys szylam lalkom ubranka, jakies piorniczki, poduszeczki... a teraz mam maszyne i postanowilam wrocic do szycia...
mam w planach takze spodniczke baletnicy, tylko kiedy? czasu ciagle brakuje, a dziewczyny ze mna nieodlaczne...


a oto moj aniolek:



jeszcze swiatecznie :)

wszyscy juz chyba zapomnieli o swietach... u mnie dziewczynki choruja od drugiego dnia swiat - zosia, teraz emilka... i dopiero mam chwilke, by pokazac moje swieteczne kartki.
zrobilam ich zaledwie cztery i powedrowaly do najblizszych osob. w rzeczywistosci ladniej wygladaly - bo papier perlowy bialy i ecru - niestety nie jestem w stanie wciaz uchwycic "blysku".
oczywiscie jak zwykle nie jestem z nich do konca zadowolona, ale mam nadzieje, ze adresatom sie podobaly :)


a oto moje karteczki: