bylo ciezko i... jest ciezko :( ale w telegraficznym skrocie.
po 8 miesiacach meczarni (bo druga ciaza - w porownaniu z Zosiowa - meczarnia wlasnie byla) pojawila sie na swiecie Emilka. tak tak, po osmiu... urodzila sie niespodziewanie, wczesniej niz wszyscy oczekiwali, w innym miescie... bylo zagrozenie dla mnie i malej, wiec nikt nie chcial czekac.
i oto jest, tutaj nasza tygodniowa dziewczynka (ur.10 czerwca 2010r), wyczekiwana siostrzyczka, zupelnie niepodobna do starszej, nawet sklonna jestem rzec - taka jak 'nienasza' (duza i kudlata) :
i choc trudno mi uwierzyc, za miesiac nasza panienka skonczy juz roczek :)
czas leci nieublagalnie, czasem mysle, ze to dobrze, czasem mam ochote plakac, jak nad rozlanym mlekiem...
nie bede pisac o koszmarze porodu i kolejnych tygodniach i miesiacach kiedy to nie dzialo sie dobrze, ba nawet srednio. bo bylo zle. a niekiedy i gorzej niz zle...
najwazniejsze ze Emilka rosnie zdrowo i mimo poczatkowego stresu i strachu wszytsko z nia jest ok...
Buziaki Ci przesyłam:)
OdpowiedzUsuńJolu - było i jest ciężko, ale za to jakie szczęście mieć dwie takie śliczne panienki :))
OdpowiedzUsuńBuziaczki
dziekuje :) o, widze ze post sie w koncu opublikowal. jakies czary - jakby zosia powiedziala :)
OdpowiedzUsuń