***

" ... I bardzo lubie sluchac noca gwiazd. To tak jak piecset milionow dzwoneczkow... "

czwartek, 16 czerwca 2011

kilka dni temu i wczoraj :)

probuje usypiac emilke, kiedy z tego spokoju i zamyslenia wyrywa mnie telefon:
- jola co chcesz?
- ???? co chce?
- no tak, co ci kupic?
- hmmm... (dzwoni tesciowa, wiec pierwsze o czym mysle, to ze moze do nas  idzie /dziwne, ze bez uprzedzenia/ i ze chce mi zrobic zakupy /jeszcze dziwniejsze.)
- no co ci kupic? masz imieniny to co chcesz?

:) aha, mam imieniny! w zasadzie mialam juz, wczoraj. zupelnie zapomnialam, ze bede je miec. naprawde!

tak czy inaczej, dzien byl mily, inny pozytywnie.
rano w biegu z emilka i zosia do przedszkola, ostatni dzien oplat za przedszkole, a ja sierota zapomnialam pieniedzy. przedszkole blisko, ale nie wzielam wozka, wiec z emilka na rekach tam-tu-tam i znow tu. po drodze zaliczylysmy obowiazkowo hustawke przed blokiem, dwa razy nawet.
w miedzyczasie wetknelam w mala raczke rocznej emilki, rownie maly bukiecik ogrodowych gozdzikow, ktory to zaniosla znajomej pani z pobliskiego kiosku, bo pani tez jola :) miala byc niespodzianka, i mialo byc milo. bylo :) choc emi zaniesc zaniosla, w okienko wlozyla ten bukiecik, ale oddac juz niekoniecznie chciala. ostatecznie jednak kwiatki trafily do pani joli, troszke polamane, no ale takie wlasnie jak od malych dzieci powinny byc :) poza tym pani jola na pewno to doskonale rozumie, bo ma pol roku starsze... trojaczki :)
sama nie wiem jak to sie stalo, ze choc wszytsko bylo o krok -bo i przedszkole, hustawka i kiosk - te wedrowki zajely nam prawie 2 godziny! wracam wiec zmeczona (bo przypomne, ze emilka ciagle na rekach  -mialo byc na chwile!) i uswiadamiam sobie ze ja przeciez sniadania dzis nie jadlam, jescze...
wchodze, sadzam emi na podlodze i slysze pukanie... :) sasiadka magda :) a przed nia... talerzyk z placuszkami i chlodnik :) aaaaaaa!!!!! :) poczulam sie jakbym dostala sniadanie do lozka :) taki prezent jest duzo lepszy od kwiatow, zapewniam! :)

potem jeszcze dostalam kolejna niespodzianke /pan listonosz posredniczyl/ - tajemnicza plyte, ktora okazala sie plyta z rosyjskimi teledyskami... :) podpasowaly nie tylko mi, ale i moim dziewczynkom - emilce nawet do usypiania, zosi do tanczenia oczywiscie :)

rodzinnie wybralismy sie na pizze, a wracajac spotkalismy kolege zosi z przedszkola, z ktorym zosia sie tak wysmienicie bawila, ze... zsikala sie w majtki :)
jak to pozniej sama stwierdzila "alez bylo mamo fajnie i wesolo, az z tej radosci i smiechu nasikalam!" :)
emilka nie byla gorsza- wrocila co prawda nie zasikana, ale usmarowana czekolada (??? skad?), oblana sokiem, w czarnych spodniach i o takowych dloniach, bo nie wiedziec czemu postanowila raczkowac po chodniku, zamiast isc za raczke, badz jechac w wozku...

tak czy inaczej dzien uwazam za udany. mimo, ze moj czas na zastanowienie minal, a ja zapomnialam nawet dac znac tesciowej "co chce" ... niedobra ze mnie synowa, chyba.

2 komentarze:

  1. Jolu, spóźnione ale bardzo szczere zyczenia , żeby było pieknie, zdrowo i fantastycznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje bardzo! sciskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń