mialam byc 7 dni, z nadzieja ze nawet po 5 wypisza... tymczasem spedzilam 2 tygodnie w szpitalu :(
operacja ok, ale potem koszmar - infekcja, temp, meki okropne. byl strach, zlosc, placz, bezradnosc... ale wyzdrowialam. wrocilam do domu. dzis pojade do moich dziewczynek, bardzo za nimi tesknie...
nie chce opisywac szpitalnego koszmaru, chce o nim zapomniec.
chce skorzystac jeszcze z lata, ktore zaczelo mi nagle uciekac...
i nim zasypie znow zdjeciami zosiowo-emilkowymi, dla odmiany - kwiaty od meza :)
***
" ... I bardzo lubie sluchac noca gwiazd. To tak jak piecset milionow dzwoneczkow... "
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To dobrze, że operacja się udała i już jesteś!
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka, dużo radości i uśmiechu!!!:-)
Z niecierpliwością czekam na nowe wieści i zdjątka Twoich Dziewczynek!
Pozdrawiam serdecznie!:-)
P.S. Piękne kwiaty!
Dobrze Jolu, że już jesteś, a kwiaty są cudne:))
OdpowiedzUsuńO jak się cieszę,że już wróciłaś:) Cieszę się, że wszystko w porządku:) Dużo zdrówka Ci życzę:)A bukiet cudny:)
OdpowiedzUsuń